Moje dzieciństwo, jak prawdopodobnie u każdego, to seria jasnych wydarzeń. Dużo ich. Trudno wybrać jeden. Chciałbym dużo o tym porozmawiać. Ale być może najważniejsza jest pierwsza miłość.
Przyszła do mojego życia w drugiej klasie. Nazywał się Sashka. Jestem doskonałym studentem, a on jest studentem drugiego roku. Postawili nas przy jednym biurku. Szczerze mówiąc, zawsze nudziłem się na lekcjach - nauka była łatwa i prawie zawsze wiedziałam wszystko, o czym nauczyciel mówił. A w pobliżu jest chłopiec, który pisze z potwornymi błędami, niepoprawnie rozwiązuje problemy, czyta powoli i całkowicie nie jest w stanie powtórzyć tekstu. Życie stało się interesujące.
Nie pamiętam teraz, czy skopiował ode mnie, czy nie. Może tak. Ale przypomniałem sobie czas spędzony razem po zajęciach.
Myślę, że sprawię, że będziesz się uśmiechać, a nawet śmiać, ale po lekcjach najpierw zrobiliśmy je razem. Jakoś stało się to samo. Praktycznie bez słowa pozostaliśmy w klasie i przygotowaliśmy się na jutro.
A potem uciekli do parku (był obok szkoły) i szukali najbardziej nieprzejezdnych miejsc, przedstawiając się jako pionierzy, ukrywając się przed wyobrażonymi wrogami, budując schronienia. Nawet teraz pamiętam, jak uciekliśmy z pościgu, a on ciągle „krzyczał” na mnie - no cóż, nie mogłem cicho poruszać się po suchych gałęziach.
O mój boże, to było takie interesujące!
Wymyślił scenariusz następnej gry. I nie tylko wynalazł, ale sam wcielił to w życie. Co więcej, nigdy wcześniej nie wiedziałem, co się stanie. Nawiasem mówiąc, wtedy nie postrzegałem tego wszystkiego jako gry, wrażenia były tak prawdziwe. Trudno powiedzieć, jak długo to trwało. A potem to się stało.
W parku znajdowała się środkowa aleja lipowa, na końcu której porośnięty był dziki dereń. Po kolejnej przygodzie wspięliśmy się na krzaki derenia, aby cieszyć się jagodami. A potem przybiegła - Milka, jego dawna koleżanka z klasy, z którą Sasha studiowała wcześniej, zanim został na drugim roku. Krzyczała na nas i odprowadziła go. I zostałem na gałęzi derenia. Zrozumienie, że wydarzyło się coś strasznego, przyszło później, kiedy Milka zaczęła przychodzić do naszej klasy każdego dnia po szkole i zabierać Sashę.
Pamiętam, jak się śpieszyłem, wyłem, jak nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca, jak nienawidziłem Milki, jak wymyśliłem, jak się zemścić.
Pamiętam, jak biegałam do matki, straszyłam ją na śmierć, szlochając gorzko i nie mogąc przestać, powtarzając tylko jedno: „Ale on odszedł z nią, i odszedł z nią, i wyszedł z nią ...”
Mama przeszła przez wszystkich krewnych, pytając, co się stało z każdym z nich, dopóki nie zdała sobie sprawy, co się naprawdę wydarzyło. Przytuliła mnie, przytuliła mocno i powiedziała: moja dziewczyno, zakochałeś się. Pamiętam, jak głęboko uderzyły mnie te dorosłe słowa.
Niedawno historia mojej pierwszej miłości zyskała nieoczekiwany ciąg dalszy. Nie, nigdy więcej nie spotkaliśmy Sashy. Latem ubiegłego roku postanowiłem pokazać wnuczce swoje miejsca z dzieciństwa. Przeszliśmy przez park. Na końcu alei lipowej zdziwiłem się, widząc ten sam zarośl derenia, tylko jagody były jeszcze zielone.
Wspomnienia zalały i opowiedziałem mojej wnuczce, co się tu wydarzyło wiele lat temu. Usiedliśmy na małej ławce, przytuliła się do mnie i powiedziała: „Chłopcy są tacy niekonsekwentni ...” Przerwała i dodała: „Ale ja zawsze będę cię kochać”.